"Czy pamięć może trwać dłużej niż życie człowieka?"... czyli "Tkanki" Dominiki van Eijkelenborg

Dzisiaj chciałabym opowiedzieć o pierwszym thrillerze, jaki przeczytałam. Jakoś wcześniej nie ciągnęło mnie do tego gatunku, czytywałam głównie fantastykę, romanse, NA, książki historyczne i fachowe... itd. Jak więc się stało, że wzięłam do ręki taką książkę? Wygrałam ją w konkursie u Wydawnictwa Kobiecego! 

O jaką książkę chodzi? O "Tkanki" Dominiki van Eijkelenborg. Już od samego początku zaintrygował mnie opis umieszczony na tylnej okładce (tzw. blurb): "Czy pamięć może trwać dłużej niż życie człowieka?"
Bardzo intrygujące pytanie! Otóż fabuła książki opisuje zjawisko nazywane pamięcią tkankową, która dowodzi m.in., że ludzkie ciało jest zdolne przechowywać elemeny naszej osobowości, przeżyć, z czego biorą się potem różne nierozumiane przez rozum reakcje ciała. W "Tkankach" odnosi się to do przeszczepionego głównej bohaterce serca. Właściwie trudno wskazać jednego głównego bohatera książki, gdyż historia opisywana jest z różnych perspektyw. Evi, dziewczyny o chorym sercu, jej matki Chantal, potem spotykanych chłopców: Sandera i Finna. 

Po przeszczepie Chantal nie może poznać swojej córki, z którą zawsze była blisko. Widzi w niej zupełnie nową osobę. Wszyscy jej tłumaczą, że po przeszczepie jej córka w końcu może być zwykłą nastolatką, zaczyna dojrzewać i się zmienia. Jednak Chantal czuje, że dzieje się coś innego... W końcu trafia na pojęcie pamięci tkankowej. Więcej nie napiszę, żeby nie zdradzać fabuły. 

Jako, że był to pierwszy thriller, jaki czytałam, nie napiszę Wam jak się plasuje względem innych pozycji tego gatunku. Zerknęłam nawet na definicje thrillera, który ma wzbudzać dreszcz emocji, bazując na tajemniczości, napięciu i niepewności. I czy tak było tutaj? Właściwie, to tak. "Tkanki" wciągnęły mnie od samego początku, zaintrygował mnie przedstawiony temat. Co prawda pierwsze 50 stron stresowałam się ukazaniem lęku matki o życie dziecka (zaraz myślałam to samo względem mojego syna), ale potem kwestia pamięci tkankowej całkowicie mnie wciągnęła. Nie wiedziałam czego się spodziewać w akcji, czyli niepewność na pewno była obecna. Emocje nie sięgnęły zenitu, pozostały cały czas na tym samym "zaintrygowanym" poziomie. Arcydzieło to to nie jest. Ale na pewno bardzo ciekawa opowieść! Mi się bardzo spodobała.

Nawet zaznaczyłam sobie trzy piękne cytaty, co nie zdarza mi się często! Pozwolę sobie jeden przytoczyć:
"Droga, którą wskazuje nam głos serca, prowadzi często przez bagna i grzęznące piaski, przez skaliste szczyty, które kaleczą stopy, wzdłuż niebezpiecznych krawędzi tuż nad przepaścią. Podążanie za głosem serca to pot, krew i łzy. I samotność, bo w rezultacie musisz przejść przez to sam. Na mecie nie ma nagrody, medali ani pucharu. Jest tylko wypełnione zadanie, robisz to, co musisz, nie masz wyjścia wyboru".
Podoba Wam się? Mam nadzieję, że tak. A tymczasem jestem ciekawa, jakie inne thrillery mi polecicie?

Z nadzieją,
Zaczytany intrOwertyk

P.S.
Chciałam Wam jeszcze pokazać, jakie inne piękne rzeczy dostałam w paczce od Wydawnictwa Kobiecego. Gdyż nie tylko nagrodzili mnie książką, ale również całym kompletem zakładek i pocztówek wraz z plakatem dotyczącym ich nowości "Kosmiczne dziewczyny".

Komentarze