Boska "Kirke" - mitologia w bardzo ciekawym wydaniu. Morze cytatów.

Miałam to szczęście drugi raz brać udział w booktourze, także organizowanym przez @stoppelowna. Tym razem przesyłana między czytelnikami jest książka "Kirke" Madeline Miller. Jak tylko zobaczyłam pierwsze posty z tą książką, od razu zapragnęłam ją przeczytać. Po pierwsze ta cudowna oprawa, która zachwyciła chyba dosłownie wszystkich. Twarda oprawa, mieniąca się okładka i obwoluta. Coś pięknego! Po drugie, bardzo lubię tematy mitologiczne (czytałam Homera, trylogię "Troja" Gemmella, książki Miszczuk, wszystkie mnie zachwyciły!), a to, jak zostały one przedstawione w "Kirke" wielce mi się spodobało.


O czym jest "Kirke"? Dla tych, którzy nie są za pan brat z mitologią, nie mieli ochoty czytać Parandowskiego, napiszę co sama autorka (albo wydawca) umieścili w książce w Wykazie postaci:
Kirke - czarownica mieszkająca na wyspie Ajaja, córka Heliosa i nimfy Perseidy. Jej imię prawdopodobnie pochodzi od słowa "jastrząb" lub "sokół". W "Odysei" zamienia w świnie załogę Odyseusza, ale gdy ten stawia jej czoła, bierze go do łoża, po czym pozwala jemu i jego ludziom zamieszkać na wyspie i pomaga im, gdy znów wyruszają w morze. 
 Już wszystko wiecie. Jest córką tytana, jest czarownicą. Miała styczność z Odyseuszem. I to znajdziecie właśnie w tej książce. Ale... ale opowiedziane w czarowny i zupełnie inny sposób.

Kojarzy mi się ta opowieść z historią przedstawianą przy ognisku. Dlaczego? Pomimo różnych zwrotów akcji, wszystko wydawało mi się płynąć jednostajnie. Nie znaczy to, że było nudno, bardzo szybko się wciągnęłam. Jednak nie czułam przy lekturze wielkich emocji. 


Opowieść o bogini Kirke czasem przypominała mi ukochane tomy "Kronik Wampirów" Anne Rice. Dziwne porównanie, pomyślicie. Ale jedno i drugie przedstawiało bezmiar samotności, który towarzyszy nieśmiertelności. W "Kirke" mamy bezlitosnych, samolubnych i okrutnych bogów, co tylko wzmaga ten obraz. Stąd książka ta jest pełna melancholii, bez dwóch zdań. Ale również czegoś innego. Kobiecej siły. "Dux femina facti", jak przytoczyła autorka.  Mnie ta wizja oczarowała. Byłam ogromnie ciekawa, jak potoczą się losy córki Heliosa. 

"Kirke" może nauczyć nas wielu mądrych rzeczy. Znowu kłaniają nam się zaznaczone cytaty...
Złota klatka nadal jest klatką.
 Powiedział jej pewien mężczyzna, który przez moment jej nieśmiertelnego życia będzie dla niej ważny. Wskazuje na to kolejny cytat:
Ale w samotniczym życiu są rzadkie chwile, w których dusza innej istoty pojawia się blisko twojej, jak gwiazdy które tylko raz w roku muskają niebo. [...] był dla mnie taką konstelacją.
Jak można się spodziewać, przez tyle lat jej samotność rozdzielali różni mężczyźni. Jeden szczególny:
Nazywał nasz czas 'idyllą'. Nie wiem, czy 'iluzja' nie byłaby lepszym słowem.
Smutne, ale tak prawdziwe. I w naszym świecie również. Ile związków trwa na iluzji, by potem się rozpaść, gdy idylla mija. Dobrze, jeśli potrafimy uchwycić prawdziwe oblicze świata. Tutaj z radą przychodzi nam ten sam idylliczny mężczyzna:
Raz spytałem, jak to robi, że tak doskonale rozumie świat. Odparła, że trzeba zachować idealny spokój, nie okazywać emocji i pozwolić innym się odsłaniać.
Te słowa nie opisują Kirke. Opisują inną kobietę, o której raz Kirke tak pięknie pomyślała:
Patrzyłam na nią stojącą w drzwiach; tyle w niej było energii co w księżycu na jesiennym niebie. Jej szare oczy wpatrywały się bez drgnienia. Mówi się, że kobiety są delikatnymi stworzeniami, jak kwiaty, skorupki jajka, że wystarczy moment nieuwagi, by je zmiażdżyć. Nawet jeśli kiedyś w to wierzyłam, to w tym momencie przestałam.
Na koniec ostatni mężczyzna i ostatni cytat. Trochę go ukrócę, żeby nie zdradzać za dużo. Ale jest niesamowity.
Kirke - mówi - będzie dobrze. [...] Wsłuchuję się w jego oddech, ciepły w nocnym powietrzu, i czuję, że nie jestem sama. Jego słowa nie mówią, że nie zaznamy bólu. Że nie zaznamy strachu. Znaczą tylko: jesteśmy tu. Płyniemy z prądem, kroczymy po ziemi, czujemy ją pod stopami. Żyjemy.
 Magia. Tyle Wam powiem.

Jeśli ktoś może mi polecić inne pozycje mitologiczne, chętnie to poczytam. Chciałoby się teraz pozostać w tych klimatach. Chyba, że powrócę do Troi i cudownego Helikaona...

Tymczasem,
Zaczytany intrOwertyk

Komentarze